Głos w dyskusji: Przedsiębiorstwo społeczne – konfrontacje

Właściwie trzeba zacząć od debat z 2004 roku. Na forum Drugiej Europejskiej Konferencji Ekonomii Społecznej w Krakowie pojawiły się pierwsze próby zdefiniowania ekonomii społecznej i przedsiębiorstwa społecznego oraz związanych z tym kwestii prawnych i finansowych, w tym pomocy publicznej. To był czas tworzenia pierwszych regulacji: w obszarze działalności pożytku publicznego, zatrudnienia socjalnego czy spółdzielni socjalnych. To już ponad 13 lat…

Czas, w którym byliśmy liderem zmian, a nawet inspiracją dla krajów Europy Wschodniej. W 2006 roku pojawiły się autorskie założenia do ustawy o przedsiębiorstwie społecznym profesorów Jerzego Hausnera i Huberta Izdebskiego.

Pomimo wielu prac badawczych i analiz naukowych mogliśmy stwierdzić jednoznacznie tylko dwa fakty. Pierwszy – ideowo zdecydowanie bliżej nam do europejskich niż amerykańskich rozwiązań zakładających, że ekonomia społeczna to nie tylko dochodowa działalność organizacji, zwanych z amerykańska „pozarządowymi”, ale działanie organizacji obywatelskich i wspólnotowych opartych o zasady demokratyczne. Europejskie idee zakładają z kolei prymat celów społecznych nad ekonomicznymi, wspieranie zatrudniania grup zagrożonych na rynku pracy, realizację usług społecznych lub rozwój lokalny. Drugi – trudno było znaleźć i zaadaptować wprost rozwiązanie z któregoś przykładu europejskiego. Między bajki należy włożyć opowieści np. o kopiowaniu wzoru włoskich spółdzielni socjalnych, wystarczy tylko porównać regulacje prawne. Czerpać można natomiast z europejskich i historycznych polskich idei, pomysłów, czy sposobów na rozwiązania problemów społecznych. Niewątpliwie sukcesem w tamtym czasie było uchwalenie w 2006 roku ustawy o spółdzielniach socjalnych. Znamiennym faktem było to, że ustawa zgłoszona przez rząd Marka Belki została zaakceptowana i była wprowadzana przez Ministra Pracy Krzysztofa Michałkiewicza, co pokazało, że możliwy jest ponadpartyjny konsensus w przypadku rozwiązań w obszarze ekonomii społecznej i budowania dobra wspólnego.

Należy pamiętać, że musieliśmy tworzyć nasze, polskie propozycje regulacyjne w zasadzie od początku, na dodatek równolegle z tworzeniem systemu wsparcia w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS). Nie było to proste. O ile od 2007 roku pojawiło się wsparcie Europejskiego Funduszu Społecznego na rzecz budowania wsparcia infrastrukturalnego, o tyle aż do 2009 roku dotacje na tworzenie miejsc pracy były umiejscowione w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki (PO KL) w taki sposób, że ich wykorzystanie było praktycznie niemożliwe. Dopiero zasadnicze zmiany PO KL spowodowały wzmocnienie działań na rzecz spójnego tworzenia ośrodków ekonomii społecznej oraz dotacji na tworzenie spółdzielni socjalnych. Dlaczego tylko spółdzielni? Bo tylko ta regulacja prawna funkcjonowała. Tymczasem, po ustawie o spółdzielniach socjalnych działania regulacyjne nad przedsiębiorczością społeczną uległy poważnemu zahamowaniu, pomimo że wszyscy dookoła deklarowali wsparcie na rzecz ekonomii społecznej. Warto pamiętać, że status przedsiębiorstwa społecznego miał stworzyć nową formułę łączenia działalności gospodarczej z działalnością społeczną, zwłaszcza w wymiarze reintegracyjnym. I nie chodzi tu o wsparcie działalności gospodarczej organizacji, ale taki sposób działania ekonomicznego, w którym rozwiązuje się istotne problemy ekonomiczne i społeczne grup zagrożonych wykluczeniem, przy jednoczesnej realizacji zadań, które są niezbędne dla społeczności lokalnej. Nie było to zatem wzmacnianie działań gospodarczych organizacji na rzecz finansowania działalności statutowej, ale tworzenie nowej jakości, w której działalność gospodarcza byłaby głównym nurtem funkcjonowania jako przedsiębiorstwo.

W tym paśmie klęsk i zaniechań można przypomnieć też losy „Paktu na rzecz ekonomii społecznej w modernizacji polskiego modelu społecznego 2030”, proponowanego od 2009 roku, który miał być podpisany na Ogólnopolskich Spotkaniach Ekonomii Społecznej. Tak się nie stało. Pakt przepadł w mrokach niepamięci i nigdy nie został wprowadzony – z błahych i niepoważnych powodów.

Krajowy Program Rozwoju Ekonomii Społecznej

W zasadzie prawdziwym i realnym sukcesem było przygotowanie w okresie 2009 – 2014 Krajowego Programu Rozwoju Ekonomii Społecznej (KPRES). Był to chyba najbardziej skonsultowany i wydyskutowany dokument rządowy powstały dzięki inspiracji organizacji spółdzielczych i obywatelskich. W 2012 roku zaprezentowano jego pierwszą wersję publikując ponad 120-stronicowy Raport z wstępnych konsultacji projektu. Ostatecznie uchwalono go, z problemami, 12 sierpnia 2014 roku.

Program ten, oprócz szerokiej koncepcji rozwoju ekonomii społecznej, zdefiniowanej jako sfera aktywności obywatelskiej, która poprzez działalność ekonomiczną i działalność pożytku publicznego służy: integracji zawodowej i społecznej osób zagrożonych marginalizacją społeczną, tworzeniu miejsc pracy, świadczeniu usług społecznych użyteczności publicznej (na rzecz interesu ogólnego) oraz rozwojowi lokalnemu, zapowiadał wdrożenie podstawowych rozwiązań regulacyjnych i definiował pojęcie przedsiębiorstwa społecznego – jako statusu, który będą mogły uzyskać podmioty zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym i prowadzące działalność gospodarczą, spełniające łącznie następujące warunki:

  • zatrudniają co najmniej 50% osób bezrobotnych, niepełnosprawnych (w przypadku niepełnosprawnych w stopniu znacznym i umiarkowanym 30%) czy też należących do innych grup zagrożonych wykluczeniem społecznym albo
  • realizują usługi społeczne, usługi na rzecz osób niepełnosprawnych, usługi ze sfery budownictwa społecznego, edukacji, kultury, rozwoju społeczności lokalnych i regionalnych lub turystyki społecznej, zatrudniając jednocześnie, w przeliczeniu na pełne etaty, co najmniej 20% osób należących do określonych grup zagrożonych wykluczeniem społecznym,
  • nie dzielą zysku lub nadwyżki bilansowej pomiędzy udziałowców, ale przeznaczają minimum 10% zysku lub nadwyżki bilansowej na reintegrację zawodową i społeczną – w przypadku przedsiębiorstw o charakterze zatrudnieniowym, lub na działalność pożytku publicznego prowadzoną na rzecz społeczności lokalnej, w której działa przedsiębiorstwo, zaś pozostałe wypracowane środki przeznaczają na wzmocnienie potencjału przedsiębiorstwa,
  • nie wypłacają zarządowi ani pracownikom wynagrodzeń wyższych niż trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia,
  • posiadają organ konsultacyjno-doradczy, w skład którego wchodzą przedstawiciele pracowników, innych zatrudnionych osób i wolontariuszy udzielających świadczeń przedsiębiorstwu, jak również mogą wchodzić przedstawiciele stałych odbiorców towarów lub usług przedsiębiorstwa.

Zapisy te były w pełni zgodne z pracami Grupy Prawnej Zespołu ds. Rozwiązań Systemowych w zakresie Ekonomii Społecznej. Z drugiej strony, warto również zauważyć, że KPRES, który stał się warunkiem ex-ante korzystania z funduszy UE, umocnił pozycję ośrodków wsparcia ekonomii społecznej, wskazując, że „niezbędne jest jednak kontraktowanie całego pakietu usług (przez jeden podmiot bądź konsorcjum lub partnerstwo kilku instytucji) dla subregionu. System usług, który na poziomie wojewódzkim musi mieć charakter komplementarny, składałby się z następujących modułów: (…) usługi animacji lokalnej, usługi rozwoju ekonomii społecznej oraz usługi wsparcia istniejących przedsiębiorstw społecznych.”

Wyłączność działań europejskich – wytyczne zamiast prawa

Program został uchwalony, choć warto pamiętać, że dla wielu decydentów był jednym z kolejnych dokumentów, który ma zostać przyjęty i odłożony do archiwów. Na szczęście bardzo wiele rozwiązań zostało zaadoptowanych do Wytycznych Ministra Rozwoju w zakresie realizacji przedsięwzięć w obszarze włączenia społecznego i zwalczania ubóstwa z wykorzystaniem środków Europejskiego Funduszu Społecznego i Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego na lata 2014-2020, które stały się wyznacznikiem zapisów i realizacji Regionalnych Programów Operacyjnych. Miały one stanowić rozwiązanie tymczasowe, do czasu przyjęcia ustawy. Prowizorium okazało się jednak dużo bardziej trwalsze niż to się wydawało na początku.

Brak ustawowej definicji przedsiębiorstwa społecznego spowodował, że jego konstrukcja oparła się w głównej mierze na wytycznych Ministra Rozwoju i KPRES, a jedyną regulacją ustawową pozostała ustawa o spółdzielniach socjalnych. Definicja przedsiębiorstwa społecznego w wytycznych była odzwierciedleniem zapisów KPRES. Niestety regulacja – jak i cały zapis wytycznych – „skażona” była zapisami Umowy Partnerstwa pomiędzy rządem RP a Komisją Europejską, w której wskazano, że grupą do której mają być adresowane działania w tym zakresie są bezrobotni posiadający III profil pomocy. Ta błędna – odbijająca się do dzisiaj czkawką – koncepcja oparta na profilowaniu spowodowała istotne trudności w działaniach aktywizacyjnych, zarówno w ramach aktywnej integracji, jak i ekonomii społecznej. W istocie bezrobotni z III profilu zgodnie z ustawą o promocji zatrudnienia nie stanowili, na co wskazywałaby logika, grupy wymagającej większego wsparcia, lecz w istocie była to grupa eliminowana z głównego nurtu działań urzędów pracy. Faktycznie osoby z III profilu dopuszczeni byli do programu „Aktywizacja i Integracja”, ale jego konstrukcja była zbudowana w taki sposób, że często niewiele z tego wychodziło. Wyłączono ich natomiast z większości instrumentów rynku pracy i co więcej, nie mieli oni możliwości korzystania np. z dotacji na założenie spółdzielni socjalnej z Funduszu Pracy, bo byli mało przedsiębiorczy (!). Za to mogli dostać dotację w ramach środków EFS, której nie mogli otrzymać inni bezrobotni spoza III profilu. Ta koncepcja nie obroniła się w praktyce i powinna zostać jak najszybciej zlikwidowana w ustawie, jak również w samej praktyce projektowej.

Tymczasem sytuacja na rynku pracy diametralnie się zmieniła. Blisko 2 miliony ludzi wywędrowało za chlebem do innych krajów, w ich miejsce często pojawili się imigranci z Ukrainy. Oczywiście mieliśmy również do czynienia ze wzrostem liczby nowych miejsc pracy, spadkiem bezrobocia, nie ma tu miejsca na szerszą analizę tego zagadnienia. Chodzi jednak o to, iż autorzy profilowania osób bezrobotnych, kompletnie rozminęli się z rzeczywistością. Młodzież otrzymała alternatywę – możliwość wyjechania, zamiast pracy za grosze na umowie „śmieciowej”. Osoby wykluczone nadal pozostawały poza systemem wsparcia.

W tym samym czasie Ministerstwo Pracy uruchamiało, przy wsparciu społecznych sił i zaangażowania, akredytację Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej (OWES). To olbrzymie przedsięwzięcie, które zostało „umocowane” w wytycznych Ministerstwa Rozwoju, także jako kryterium dostępu do środków EFS (choć warto pamiętać, że źródłem był KPRES). Nie było to tak oczywiste, że tak będzie. Dyskusja na temat OWES budziła opory przedstawicieli Komisji Europejskiej. Komisja zarzucała Polsce, że OWES nie realizują celów EFS związanych ze zwiększaniem zatrudnienia (tworzenia miejsc pracy), że nakłady na system są niewspółmierne do efektów, że OWES to system podażowy a nie popytowy, że OWES nie diagnozują potrzeb przedsiębiorstw społecznych i nie odpowiadają na te potrzeby. Zwyciężyła jednak postawa Zespołu ds. Rozwiązań Systemowych w zakresie ekonomii społecznej, oraz dyrekcji Departamentu EFS Ministerstwa Rozwoju jak również ówczesnego Ministra Pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, że muszą działać wyspecjalizowane podmioty przygotowane do specyficznego rynku, natomiast należy wzmacniać ich jakość wsparcia skierowanego do podmiotów ekonomii społecznej i przedsiębiorstw społecznych.

Tuż przed końcem kadencji Sejmu w 2015 roku jako projekt poselski została zgłoszona ustawa o przedsiębiorstwie społecznym. Projekt ustawy został doprowadzony do takiego stanu, w którym z jednej strony można było sobie wyobrazić uzyskanie statusu przez duże międzynarodowe korporacje (np. Biedronkę czy Lidla), a z drugiej rozciągnięty został do granic niemożliwości system kontroli i nadzoru nad przedsiębiorstwem społecznym. Doprowadziło to do sytuacji, w której aktywiści ekonomii społecznej walczyli o nieuchwalanie ustawy. Co zresztą się udało.

Wchodząc z ekonomią społeczną po wyborach parlamentarnych i powstaniu nowego rządu w 2015 roku, na dłuższy czas zapomnieliśmy o kwestii przedsiębiorstwa społecznego. Przyczyną było unieważnienie akredytacji Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej w grudniu 2015 roku. Nie ma sensu wracać do tej decyzji administracji rządowej. Warto jednak pamiętać, że zawdzięczaliśmy ją, co jest tajemnicą poliszynela, organizacjom, które pierwotnie nie uzyskały akredytacji, a umiejętnie podsyciły polityczną nieufność do całego procesu akredytacji.

Na początku 2016 roku, dzięki rozsądnemu podejściu członków Komitetu Akredytacyjnego, którzy postanowili podjąć próbę spokojnego podejścia do sprawy oraz przy racjonalnym podejściu MRPiPS, akredytacja OWES została wznowiona. Spowodowało to ponowne wejście Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej do systemu wsparcia i rozpoczęcia tworzenia miejsc pracy w przedsiębiorstwach społecznych. Było sporo do nadrobienia, np. województwo wielkopolskie, które jako jedno z pierwszych ruszyło do działań, założyło utworzenie około 1.500 trwałych i stabilnych miejsc pracy w przedsiębiorstwach społecznych, podobnie jak województwo śląskie. Są też województwa – i to nie małe – w których wskaźnik ten wynosi 110 (sic!) miejsc pracy, w okresie siedmiu lat, choć KPRES wskazywał blisko 1,5 tys. miejsc pracy dla tego województwa. Sprawa ta będzie zapewne jeszcze przedmiotem dyskusji nie tylko na forum krajowym, ponieważ Komisja Europejska od początku traktuje zakładany cel dotyczący utworzenia 35 tys. miejsc pracy w sektorze ekonomii społecznej za mało ambitny.

Nowy początek, ale jednak kontynuacja

W październiku 2016 roku doszło do zmiany wytycznych Ministra Rozwoju w zakresie realizacji przedsięwzięć w obszarze włączenia społecznego i zwalczania ubóstwa. Zmiany te, poprzedzone szerokimi konsultacjami, były m.in. przedmiotem wspólnych prac Ministerstwa Rozwoju i Zespołu ds. społecznych Rady Działalności Pożytku Publicznego. Wcześniej przeprowadzono również rozmowy z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Umożliwiło to przygotowanie bardziej dopasowanych zapisów Wytycznych do realiów polskiego rynku pracy. Do najważniejszych należały m.in. zmiana wymogu zatrudniania 50% bezrobotnych
w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instrumentach rynku pracy, co zgodnie z demarkacją Umowy Partnerstwa oznaczało osoby z III profilu, na bezrobotnych w rozumieniu wytycznych MR w zakresie realizacji przedsięwzięć z udziałem środków Europejskiego Funduszu Społecznego w obszarze rynku pracy. Mówiąc po polsku – można bez problemu tworzyć miejsca pracy w przedsiębiorstwach społecznych nie tylko na rzecz osób bezrobotnych posiadających III profil pomocy z PUP (choć dla niektórych Instytucji Zarządzających RPO to nieoczywiste), ale też dla osób bezrobotnych (w rozumieniu Wytycznych) nieposiadających III profilu pomocy (I lub II profil bądź brak profilu), które oprócz bezrobocia posiadają dodatkową przesłankę wykluczenia (np. ubóstwo, wiek, niepełnosprawność, bezdomność, itd.).

Można więc angażować w przedsiębiorstwa społeczne także osoby bezrobotne na podstawie ich oświadczenia, a nie rejestracji w urzędzie pracy, muszą oni przy tym spełniać dodatkową przesłankę wykluczającą. Ponadto można dodatkowo zatrudniać (wraz z udzieleniem dotacji) osoby:

  • o których mowa w ustawie o spółdzielniach socjalnych, a należą do nich m.in. osoby zarejestrowane jako poszukujące pracy, zatrudnione na umowach cywilno-prawnych, o ile posiadają dodatkową przesłankę wykluczenia, np. ubóstwo, czy też wychodzenie z placówki opiekuńczej,
  • osoby psychicznie chore (w tym bez orzeczenia o stopniu niepełnosprawności osoby);
  • osoby ubogie pracujące, czyli wykonujące pracę, ale posiadające dochody niższe niż kryterium uprawniające do świadczeń z pomocy społecznej,
  • osoby dotychczas zatrudnione w Zakładach Aktywności Zawodowej.

Oczywiste jest przy tym jednak, że przedsiębiorczość społeczna jest adresowana przede wszystkim do osób najbardziej oddalonych od rynku pracy, to jest takich, które oprócz bezrobocia doświadczają innego zagrożenia wykluczeniem społecznym lub ubóstwa. Jest to zgodne z Krajowym Programem Rozwoju Ekonomii Społecznej i ideą przedsiębiorczości społecznej. Tym samym państwo nie dotuje zwykłego miejsca pracy dla każdego chętnego, ale wyłącznie miejsce pracy dla osób, które wymagają szczególnego wsparcia. To warunek podstawowy polskiej ekonomii społecznej, wypływający z naszych kilkunastu lat doświadczeń. Oczywiście status na rynku pracy może być różny, bo zmienia się sytuacja na rynku pracy, zmienia się zjawisko wykluczenia społecznego, ale nadal dotyczy to osób w trudniejszej sytuacji, eliminowanych przez system. Przypomnę, że w Manifeście Ekonomii Społecznej przyjętym w czerwcu 2008 roku na Konferencji „Ekonomia Solidarności” w Gdańsku, ekonomię społeczną wskazano jako jedną z najlepszych metod aktywizowania osób długotrwale pozostających bez pracy.

Niestety, cześć Instytucji Zarządzających RPO, pomimo że ma taką możliwość, nie chce pracować na zmienionych Wytycznych, upierając się z uporem godnym lepszej sprawy, że trzeba się kurczowo trzymać poprzednich zapisów, choć staje się to działaniem nieracjonalnym i niecelowym. To powinno być przedmiotem dyskusji z IZ RPO, choć wiele też zależy od nastawienia Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej. Nowe wytyczne z pewnych powodów są trudniejsze, np. dłuższa trwałość. Mocni nie musza się bać, ale słabi owszem. Jednak warto w to wejść, ponieważ nową definicję przedsiębiorstwa społecznego muszą stosować wszyscy.

Istotnym elementem zmienionej definicji przedsiębiorstwa społecznego jest minimalny poziom zatrudnienia w nim. W nowej definicji zakłada się, że utworzone jako nowe czy też powstałe z przekształcenia podmiotu ekonomii społecznej, przedsiębiorstwo zatrudnia (w oparciu o umowę o pracę, spółdzielczą umowę o pracę lub umowę cywilnoprawną) co najmniej trzy osoby, przy zachowaniu proporcji zatrudnienia osób zagrożonych wykluczeniem: czyli dwóch w przypadku normalnego przedsiębiorstwa społecznego lub jednej w przypadku zatrudniania osób z niepełnosprawnościami, lub firm realizujących usługi społeczne. Czy wymóg ten jest zbyt wysoki? Warto zwrócić uwagę, że mówimy nie o każdym podmiocie (np. organizacji pozarządowej), ale o przedsiębiorstwie społecznym, co oznacza że musi on w sposób ciągły prowadzić działalność gospodarczą. Trudno sobie zatem wyobrazić, by przedsiębiorstwo społeczne realizujące w sposób stały usługi lub produkujące dobra mogło to robić wyłącznie przy pomocy jednej osoby (czasami niestety zapominamy, że wolontariat w organizacjach pozarządowych nie dotyczy działalności gospodarczej). Dalej – trudno sobie wyobrazić, by ktoś chciał wchodzić w firmę społeczną bez żadnego stałego zatrudnienia, choćby księgowej/księgowego czy osób wykonujących zlecenia. Ustalmy ostatecznie – nie każdy może i powinien być przedsiębiorstwem społecznym. Podobnie jak wyodrębnianie przedsiębiorstwa społecznego w ramach podmiotu ekonomii społecznej może w konsekwencji sprowadzić do sztucznych tworów, fałszywych proporcji zatrudnienia, a w konsekwencji do sytuacji, w jakiej znalazły się zakłady pracy chronionej, które z dużym trudem udało się uratować przed patologicznymi mechanizmami i negatywnym wizerunkiem, a i to nie zawsze i wszędzie. To fakty, o których należy pamiętać. Zdrowsze wydaje się zatem tworzenie przy dużych organizacjach odrębnych osób prawnych – przedsiębiorstw społecznych czy to w formie spółdzielni czy spółki, niż próba lobbowania, aby np. organizacja zatrudniająca kilkadziesiąt osób, koniecznie w całości stawała się przedsiębiorstwem społecznym, lub tworzyła wydział, który jest firmą w organizacji. Nie idźmy tą drogą, bo podobne doświadczenia, jak wspomniano wcześniej nie doprowadziły nas do pozytywnych rozwiązań. Można to oczywiście dalej rozwijać i dyskutować, choć wielokrotnie było to już omawiane.

Chcę tylko powiedzieć, że dotychczasowe koncepcje i rozwiązania stanowią nasz wspólny dorobek, który trudno wyrzucić do kosza. Ważne natomiast jest skupienie się na tym, jak uelastycznić podejście Instytucji Zarządzających, żeby zaakceptowały nowe regulacje. Te regulacje umożliwiają bardziej efektywne i elastyczne podejście i rzeczywisty rozwój skali przedsięwzięć. Oczywiście nie należy sprowadzać tej kwestii wyłącznie do EFS. Problematyka przedsiębiorstwa społecznego musi zostać uregulowana ustawowo, gdzie precyzyjnie zapisane zostaną cechy konstytutywne, możliwości korzystania ze środków publicznych w tym Funduszu Pracy i PFRON, zasady udziału w rynku, uprawnień wynikających ze statusu przedsiębiorstwa społecznego. Te kwestie mają znaleźć się w przygotowywanym projekcie ustawy o ekonomii społecznej i solidarnej, nad którym pracują członkowie Krajowego Komitetu Rozwoju Ekonomii Społecznej.

Zamiast niszczyć przedsiębiorstwa społeczne, twórzmy nowe propozycje

Niestety, wśród niektórych organizacji pozarządowych i nielicznych, choć głośnych Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej zaczęły się pojawiać głosy, że definicja przedsiębiorstwa społecznego i cały dorobek programowy powinien zostać odrzucony. W zasadzie, jak sugeruje się w niektórych składanych propozycjach, regulacje wymagające minimalnego zatrudnienia (trzech osób) oraz zatrudnienia określonego procenta osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, uniemożliwiają lub znacząco blokują powstawanie nowych przedsiębiorstw społecznych bądź rozwój już istniejących. Że są to rozwiązania niecelowe i niezrozumiałe.

Zastanówmy się zatem o czym dyskutujemy i co jest naszym celem. Czy chcemy doprowadzić do sytuacji, w której wystarczy jedno miejsce pracy w podmiocie działającym na rynku i jednocześnie realizującym cele społeczne/reintegracyjne? Czy sytuacji, w której nie trzeba zatrudniać żadnych osób zagrożonych wykluczeniem społecznym lub ubóstwem? Wyodrębniać sztucznie enklawy w ramach organizacji, które będą korzystać z uprawnień przedsiębiorstwa społecznego? Ten kierunek może doprowadzić tylko do jednego – zniszczenia dotychczasowej wieloletniej pracy i zahamowania rozwoju sektora. Dotychczasowa solidarność środowiska ekonomii społecznej uratowała nasze zasoby. Mimo wielu oporów i niechęci środowisk oskarżających nas o naruszanie mitycznej „konkurencyjności” czy zasad „wolnego rynku”, definicja przedsiębiorstwa społecznego tworzy nową przestrzeń, która musi znaleźć swoje miejsce w regulacjach ustawowych w głównym nurce polityk publicznych, a nie tylko w środkach Europejskiego Funduszu Społecznego.

Jeśli natomiast głosy te nie mają na celu uśmiercenia dotychczasowych rozwiązań i koncepcji lub prób tworzenia pseudoprzedsiębiorstw, co zresztą nie ma, jak się zdaje, zbyt dużych szans powodzenia, to warto zastanowić się nad rzeczywistymi nowymi potrzebami i wyzwaniami.

Warto wsłuchać się w propozycje wspierania tworzenia miejsc pracy w jednostkach reintegracyjnych czy też wspierania ekonomizacji organizacji obywatelskich poprzez wsparcie tworzenia miejsc pracy w ramach działalności gospodarczej lub odpłatnej działalności pożytku publicznego. Tego typu rozwiązania warte są poważnej dyskusji.

12 czerwca 2017 roku Walne Zebranie Wspólnoty Roboczej Związków Organizacji Socjalnych (WRZOS) przyjęło uchwałę, w której czytamy:

W związku z planowaną zmianą Umowy Partnerstwa pomiędzy rządem RP a Komisją Europejską, Walne Zebranie WRZOS zwraca się do Ministerstwa Rozwoju o uwzględnienie w ramach działań na rynku pracy wsparcia nie tylko tworzenia jednoosobowej działalności gospodarczej, ale również miejsc pracy w organizacjach obywatelskich rozwijających działalność gospodarczą i działalność odpłatną pożytku publicznego. Sektor obywatelski jest generatorem powstawania wielu nowych miejsc pracy, które mogą stać się elementem rozwojowym w wielu obszarach rozwoju lokalnego.

Działania te, są zasadne z uwagi na zmieniającą się sytuację na rynku pracy, umożliwiając tworzenie nowych, dobrej jakości miejsc pracy w sektorze obywatelskim niekonieczne jako przedsiębiorstwa społeczne, w ramach Celu Tematycznego 9.

Nowa sytuacja na rynku pracy powinna obejmować możliwość zatrudniania osób młodych, osób wieku 50+, opiekunów osób niesamodzielnych, imigrantów i repatriantów, posiadających status bezrobotnych lub poszukujących pracy zatrudnionych dotychczas na niestabilnych umowach cywilno-prawnych, biednych pracujących, osób odchodzących z rolnictwa, tworząc trwałe, stabilne miejsca pracy w ramach umów o pracę.

Zapisy w tej kwestii powinny znaleźć się w zmienianym Krajowym Programie Rozwoju Ekonomii Społecznej, znowelizowanych wytycznych Ministerstwa Rozwoju w zakresie realizacji przedsięwzięć z udziałem środków Europejskiego Funduszu Społecznego w obszarze rynku pracy na lata 2014-2020, oraz przede wszystkim w Regionalnych Programach Operacyjnych”.

Tym samym mamy przed sobą dwie ścieżki: wejście w główny nurt polityk publicznych ze stabilną koncepcją przedsiębiorstwa społecznego oraz dyskusję nad wsparciem ekonomizacji i zatrudniania w organizacjach obywatelskich, lub spór stricte polityczny przypominający nam to co znamy z ekranów telewizyjnych. Spór w ramach takiej batalii może tylko doprowadzić do dezorganizacji dotychczasowych działań. Jeśli sądzicie, że obecny system infrastruktury wsparcia ekonomii społecznej cieszy się poparciem wszystkich, to jesteście w dużym błędzie – tak nie jest.

Dotacje na tworzenie nowych miejsc pracy to tylko jeden z elementów puzzli ekonomii społecznej. Mamy przed sobą batalię – dyskusję o udziale podmiotów ekonomii społecznej i przedsiębiorstw społecznych w poważnym kreowaniu, a nie tylko podwykonawstwie, lokalnej polityki rozwoju społecznego. Ten ważny wątek udziału w programowaniu, partnerstwie, elastycznym powierzaniu zadań ujęty jest w propozycji projektu ustawy o ekonomii społecznej i solidarnej. Tego wielu nie zauważa, zaś istotą nie jest spór o definicje, ale o to jak wyjść z rezerwatu w jakim utknął sektor obywatelski w relacji z władzą publiczną.

Dzisiaj samorządy terytorialne, wydają rocznie ok. 1% swoich budżetów na zadania realizowane przez organizacje obywatelskie. Możemy o to między sobą konkurować, a czasem marnować, bo to przecież dobrotliwe wspieranie organizacji przez samorządy. Nie „kupowanie usług”, ale „wspieranie” i w dodatku limitowane już na poziomie uchwały budżetowej. Tymczasem, ta sama usługa kupiona u przedsiębiorcy jest po prostu zakupieniem profesjonalnej usługi, na dodatek nielimitowanej kwotami programu współpracy, musi się tylko mieścić w budżecie. Zmiana tego podejścia i traktowanie organizacji obywatelskich, spółdzielni socjalnych i innych podmiotów niekomercyjnych jako współkreatora, partnera i realizatora to zasadnicze zadanie w najbliższych latach.

Wymaga to zbudowania wspólnego solidarnego bloku organizacji ekonomii społecznej. Mamy nadal niewykorzystane możliwości tworzenia i realizacji wysokiej jakości usług społecznych użyteczności publicznej, rozwoju lokalnego i aktywnej integracji. Czeka na nas rewitalizacja, odbudowa wspólnot samorządowych, kwestia uchodźców, zielone i białe miejsca pracy. Wyzwań i możliwości jest aż nadto.

Tu jeszcze nie umiemy odnaleźć swojego miejsca – to oczywiście nie tylko nasza wina. Może pobłądziliśmy lub przestaliśmy go szukać. Na pewno nie jest to tylko dyskusja o tym, kto korzysta z dotacji – jak często patrzą technokraci, często poprzez pryzmat swoich własnych interesów. To jest dyskusja o przyszłości i roli ekonomii społecznej, w tym organizacji obywatelskich, w budowaniu lepszej przyszłości i wspólnej przestrzeni społeczno – gospodarczej, oparte, jak napisano we wspomnianym już Manifeście Ekonomii Społecznej, o zakorzenienie w świecie wartości i zasad. Warto więc o tym pamiętać, w rozpoczętej dyskusji o przedsiębiorczości i ekonomii społecznej, i zastanowić jakie wartości i zasady nam przyświecają, i czy zmieniły się od czasu Manifestu i Krajowego Programu Rozwoju Ekonomii Społecznej?

Cezary Miżejewski

Autor jest prezesem Wspólnoty Roboczej Związków Organizacji Socjalnych (WRZOS) oraz Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych (OZRSS).